niedziela, 6 października 2013

Miniaturka - Mury

Mury Ministerstwa Magii widziały wiele najróżniejszych historii. Widziały wzloty, upadki, wielkie kariery i liczne kłamstewka. Słyszały puste obietnice i wchłonęły pot, a nawet krew. Kryły karierowiczów i idealistów. Nie obeszła ich śmierć, jak również i miłość. Mury te jednoczyły i dzieliły niejednokrotnie. To smutne że nikt nie dostrzega jak wielu tajemnic były powiernikiem. Świat może upaść, ale Ministerstwo będzie zawsze. Wszak jakże wyglądałby świat bez polityki? Wielu przyrównuje nawet miłość do władzy, długa do niej droga, a balansowanie na szczycie również nie najłatwiejsze. Za fakt oczywisty musimy więc uznać, że całe społeczeństwo z Ministerstwa wychodzi i do niego właśnie wraca. Dla jednych konieczność, dla innych ucieczka.
A czym było Ministerstwo dla dwojga ludzi, ze „Złotego Pokolenia”? Odpowiedź właściwie nie jest jednoznaczna, wpływa na nią wiele różnych czynników, spośród których odmiana jest chyba najsilniejszym. Opowieść toczyła się w cieniu filarów, po godzinach pracy i właściwie nikt prócz tych murów nie miał o niej pojęcia. A nawet jeśli ktokolwiek się o niej dowiedział, zapewne nie uwierzył – większej abstrakcji bowiem świat nie widział.
Każdy za to zna historię Hermiony Weasley, majestatycznie pnącej się po szczeblach kariery, zdolnej, światłej, młodej i słynnej na całym globie wybawczyni Magicznego Społeczeństwa. Po wojnie ukończyła Hogwart, wyróżniona (rzecz jasna), związała losy ze znanym i zakochanym w niej po uszy aurorem – Ronaldem Weasleyem, urodziła córkę i syna, zamieszkała w ślicznym domku i podsumowując od tej słodyczy niedobrze się robi.
Od zaranie dziejów nikt nie ma ochoty odkrywać ciemnych niedomówień cukierkowej, książkowej rzeczywistości, więc czemu akurat tym razem miałoby być inaczej? Nie warto właściwie zaprzątać sobie głowy szczęśliwą dorosłością Pani Weasley, jednak nie wolno skreślać całkowicie jej życia. Bowiem mało kto wie, iż była Panna Granger była kiedyś zakochana.
Ale nie tak idiotycznie, książkowo. Była zakochana naprawdę . Płakała, wrzeszczała, poddawała się namiętności i cierpiała. Najkrócej mówiąc nasza kujonka kiedyś przeżyła najbardziej realne z uczuć.
A to był taki zwykły, szary dzień. Płaszcz był szary, włosy przetkane siwizną, a oczy zmęczone. Był buziak na dzień dobry, uścisk dłoni i stosik papierów na biurku. Było stado interesantów i cztery rozprawy. Była też przerwa na lunch i absencja męża. Był też jednak mężczyzna, o zgarbionej postawie, zmarznięty i głodny jak wilk. Były zajęte stoliki i błagalne spojrzenie rzucone w jej stronę.  No i było to kulminacyjne skinięcie głową, któremu zawdzięcza najciekawszą przygodę w życiu.
Opowieść z jednym bohaterem jest nudna i niemożliwa. Tak więc, jak przystało na bestsellerowy format historii Pani-Wiem-To-Wszystko nie była ona jedyną postacią. Wszyscy kochają czarne charaktery…no może z wyjątkiem autorek. Tak więc Dracon Malfoy nie został zaszczycony równie kolorową przyszłością co bohaterscy Gryfoni – Draco Malfoy miał żonę i syna, zamieszkał w gigantycznej willi, miał wysoką pozycję w Ministerstwie i grzecznie uchylał ronda kapelusza przed Harrym Potterem. Ot cały paradoks – wbrew przewidywaniom nasz Smok ustawił się całkiem nieźle.
Kto jest Ślizgonem ten wie – węże nienawidzą rutyny.
Nienawidzą też upierdliwych kontroli, korków w sieci Fiuu, nieobecnej sekretarki i zatłoczonego baru. Sumując zebrane informacje możemy wywnioskować, że dla blondyna nie miało najmniejszego znaczenia, iż jedyne wolne krzesło w lokalu znajduje się naprzeciw krzesła wroga z przed lat.
Tak więc było błagalne spojrzenie, skinienie głową i wystygła kawa. Był też Draco Malfoy dziękujący Hermionie Weasley za rzeczone skinienie.
Później historia potoczyła się wartko i szybko. Dwoje zmęczonych ludzi, w „kwiecie wieku” zaczęło rozmawiać, chcąc zapełnić niezręczną ciszę. Zbyt znużeni by się kłócić, zbyt ciekawi by zakończyć. Padły uśmiechy, porównania, wyszukane cytaty i niewinne dowcipy. Propozycja spaceru i entuzjastyczna zgoda. Tym, prostym sposobem zaczęły się codzienne spotkania Gryfonki i Ślizgona.
Nasza kochana Polityka też nie w ciemię bita, niesamowicie łaskawa okazała się w stosunku do niecodziennej parki. Wyszła pewna sprawa, która wymagała współpracy dwóch departamentów. Były długie narady, rozmowy po godzinach, były afery, kłamstwa, niedomówienia. Oczywiście był też pocałunek.
Sprawy toczyły się coraz szybciej, wyjaśniały zawiłości, odsłaniała przeszłość i nawiązywało uczucie. Pertraktacje, rozmowy, nieczyste zagrywki.
A oni w dwójkę jakoś sobie radzili. Spotkania były częstsze, a czyny odważniejsze. Symfonie muśnięć, niewinne uśmiechy, perwersyjne ruchy. Uczucie zaczęło zaślepiać umysł, rodząca się więź zepchnęła Politykę na drugi plan.
Wiedzieć należy, że polityka nie lubi być epizodyczną. Choć Ministerstwo łaskawe jest, to jeżeli w grę wchodzi Polityka obstaje za nią murem. Tym razem było tak samo. Mściwa, niczym kobieta dołożyła starań, by zniweczyć ich plany.
Była przegrana rozprawa, wzajemne oskarżenia, były ostre słowa i dwie skierowane przeciw sobie różdżki.
Były łzy i wyznania.
Padło nie jedno „Kocham Cię”
Lecz tylko jedno, najbardziej treściwe…
Obliviate.
Mury nie lubią smutnych zakończeń. Właściwie lepiej brać z nich przykład i milczeć. Ktoś jednak powinien znać tą historię. Tylko od Was zależy, czy będzie żyć dalej. 

czwartek, 3 października 2013

DRABBLE

Lumos!
Przepraszam, przepraszam, przepraszam.
Żyję, mam się nawet dobrze. Nauka mnie wykańcza, to trudne.
Chcę kontynuować losy Draco i Hermiony, zwłaszacza iż zbliżamy się do kulminacyjnego punktu.
Na pocieszenie zostawiam Drabble, jedno z tych których wysłanie na "stowarzyszenie dhl" rozważam.
Czytajcie!*~*~~*
Powoli zbliżył się do drzwi, przyklejając ucho do dziurki od klucza.
- Szlama!
- Smarkacz!
- Szuja!
- Skurczybyk!
- Szmata!
- Szczur!
- Suka!
- Samolub!
- Szmaciarz!
- Sukinsyn!
Nie mógł uwierzyć, że jego dojrzali rodzice, którzy od zawsze gardzili przekleństwami tak się kłócą. Gwałtownie wkroczył do kuchni i ocenił sytuację. Dorośli jednak nie walczyli, ale bynajmniej czytali gazetę.
BINGO! Pewnym ruchem wyrwał mamie długopis i wpisał kluczowe słowo.
- Skunks – odczytała głośno Hermiona.
- Mój syn! – krzyknął Draco z dumą.
"Obraźliwie na literę ”S”."

- I daj tu dorosłym rozwiązywać krzyżówkę – westchnął Scorpius, wracając do swojego pokoju