poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Miniaturka - Czarujący Wieczór

Bibliotekarka wróciła z wakacji i pracuje nad rozdziałem (na czwartek), tymczasem pozostawiam Wam miniaturkę, która jest dla mnie bardzo ważna i dlatego proszę nawet o negatywne komentarze. Kto jest bohaterem, połapiecie się. Narracja jest pierwszoosobowa, oby Was to nie zraziło. Czytasz=komentujesz...bardzo, bardzo proszę.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gwar rozmów, barwne stroje migoczące mi przed oczami. Ludzie mijają mnie i kiwają głową, każdy mnie zna, każdy szanuje ,efekt wieloletnich zasług. Jakiś polityk woła mnie, z drugiego końca sali, bym się z nim napił, piękna kobieta siada na kolanach, prosi mnie o pocałunek. Zakochana para wiruje w rytm muzyki, posyłając mi uśmiechy. Ktoś upada, ktoś wstaje, ktoś się śmieje, ktoś – tamując łzy, wybiega z pokoju. Odgłos szkła, uderzającego o szkło stanowi akompaniament do tańca rozpusty. Najdroższe potrawy zachęcają zapachem i wyglądem, parkiet kusi wrażeniami. Dym z najdroższych cygar, zasnuwa pokój, niby kurtyna, mająca na celu ukrycie popełnianych grzechów. Rozkrzyczany, upojony rozkoszą tłum wzywa mnie i wiem, że byłbym przezeń godnie przyjęty, a jednak odrzucam go. Każdy, najdrobniejszy szczegół walczy o moją uwagę, skąpany w świetle kandelabrów, a ja patrzę tylko na jedną, jedyną osobę.
Widzę jak on łapczywym wzrokiem, wyłapuje twoje rumieńce. Widzę, jak drżysz leciutko od jego spojrzeń. Bezradnie patrzę, jak jego oddech otula cię niby szal z najdelikatniejszego jedwabiu. Powoli, z każdym kolejnym rozdaniem coraz chętniej grasz w tę grę. Karta upada na kartę. Dama pik, król kier. Nie zabraniasz mu sunąć w wyobraźni, po twej białej szyi, nie odtrącasz gdy zakłada ci kosmyk rudych włosów za ucho. Nie przeszkadza ci jego zapach, wirujący wokół twej twarzy.
Wszystko to napiera na mnie, a zarazem przyzywa rozpaczliwie, bym oddał się rozpuście, bym oderwał wzrok. Ale ja tkwię wbity w kąt, mam śmiałość dostrzegać stąd każdy szczegół tej zabawy. Każdy gest, dotyk, słowo i uśmiech. Mój rozbiegany wzrok błądzi po twojej postaci, czuję że mam do piekła tylko krok. Omdlewam, jednocześnie bojąc się zamknąć oczy. Wesołe towarzystwo mnie woła, chcę bym towarzyszył im w tej nocy zapomnienia, mógłbym wieść tam prym, choć nigdy tak jak ty. To ty zawsze jesteś gwiazdą. Mimo to jestem na dobrej pozycji, mam możliwość zabłyśnięcia, a jednak wolę być tu i patrzeć.
On skinął ci głową, przeszywa go dreszcz, gdy na jego słowa odpowiadasz uśmiechem. Nie szczędzisz ich tego wieczoru, niby róże rozrzucasz wokół niego radosne grymasy. Widzę, jak mówisz, jak słuchasz – on zamilkł skromnie, brakuje mu tchu. Zamiera w nim serce, ilekroć unosisz ku niemu swoje oczy, niby bańki mydlane. Zapada cisza, w której upaja się twoją obecnością. A ty masz do mnie żal, że jestem tam.
Wbity w plusz fotela, niemal niewidoczny, zlewający się ze ścianą bacznie lustruję te zabiegi, te przebiegi. Choć świat leży mi u stóp, zaprasza czar ciemnej nocy, grzeszny blask żyrandola i niewielki pokoik za salą bankietową. Wolę zostać, tu gdzie jestem, podziwiać co niedostępne. I piję powoli tuż, tuż mój wstyd, z kryształowego kieliszka.
Wciąż się skrada, cicho, ostrożnie. Ty paplasz wesoło, śmiejesz się głośno, posyłasz spojrzenia spod długich rzęs. On w myślach bezwstydnie zaczyna pieścić twą skroń, ja widzę jak nieuchronnie twoja śliczna, blada i drobna rączka zamyka się w jego dłoni. Taniec dotyku i śpiew oddechów. Nie chcesz mnie tam, burzę ci tą piękną scenę, wiem to, chcę przeprosić. Widzę cię jak pochylasz się ku niemu, zaszczycasz subtelną symfonią muśnięć, gdy szepce ci do ucha słowa, które spływają z jego ust.
Ja siedzę niezmiennie, wytrwały w swym postanowieniu i zaciskam palce na opróżnionym szkle. Wbity w ścianę, w fotel stojący w kącie. Ludzie przestali już zarzucać mnie propozycjami rozrywki, nie żałuję. Siedzę sztywno, wyprostowany i śledzę moje przeznaczenie. Pośród tłumu, ja na tym śmiesznym, wielkim balu, gdzie zabawny Wodzirej-Los, wciąż i bez ustanku przypomina, wykrzykuje swoim entuzjastycznym głosem : ”Odbijany, zmiana…dam”
Nie, nie. To nic, może po prostu byłem zmęczony. Zbliżasz się do mnie, odrzucam ciemne kosmyki, odsłaniając bliznę. Poprawiam okulary…z całą pewnością byłem zmęczony.
Co mówisz Ginny? O co ci chodzi kochanie?
Nie, nie – spędziłem doprawdy, czarujący wieczór.
Chodźmy.


5 komentarzy:

  1. Świetne! Uwielbiam kiedy bohater ujawnia się dopiero na końcu. To takie tajemnicze... :D Mogłaś trochę bardziej rozbudować te rozmyślania.. :P A tak po za tym, to Wybitne! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, serio to bardzo wiele dla mnie znaczy. Nie chciałam zrobić tej miniaturki zbyt długiej, a słyszałam że faceci dużo nie analizuję, więc bałam się też że Harry się "zbabszczy". Jeszcze raz ogromnie dziękuję za komentarz - na wagę złota :3
      [autorka]

      Usuń
    2. Harry to mądry facet i myślę, że "zbabszczenie" mu nie grozi.. :D

      Usuń
  2. Sorry, że nie skomentowałam wcześniej, ale po prostu nie zauważyłam XD. To nadrabiam teraz: słodkie są te przemyślenia Harrego! I zgadzam się z anonimkiem, że Harry się "zbabszczyć" nie da ;) Podoba mi się ta miniaturka, choć wydaje mi się, ze możnaby ją nieco rozwinąć. Ale i tak jest świetna! Pozdrawiam!
    Paulis

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne tylko przez wygląd szablonu nie widać tekstu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, za komentarz, który niczym patronus będzie mnie osłaniać, przed zaprzestaniem pisania. Nox